sobota, 19 marca 2016

Yesterday...

Właśnie wróciłyśmy z Eleną z próby. Jest 23:36, a ja nie czuje już ani rąk, ani nóg. Kompletne zero. Jakby tego było mało, Lettie praktycznie się do mnie nie odzywa. Jaki powód? Harry Styles - Wayne wpieprzył się w nasze życie, drodzy państwo. Kiedy go nie było - było dobrze, kiedy wrócił - wszystko się wali. A kto będzie musiał zbierać gruzy i łatać dziury? Ta pani.
- Nina! - warknęła Elena, wybudzając mnie tym samym z transu.
- Ta? - spojrzałam na Rudą.
- Kapusta beneficka.
- Świetnie. - kiwnęłam głową. - Smacznego. - wyminęłam dziewczynę i podążyłam schodami do góry. Usłyszałam jak idzie za mną. Kiedy skręciłam do pokoju Lettie, jej kroki nadal rozbrzmiewały za mną. Zdecydowanie nacisnęłam klamkę. W środku zastałam moją siostrę, która zadowolona siedziała na łóżku i czytała jakąś książkę. Uznałabym, że czyta, gdyby nie jeden tyci problem. Trzymała ją do góry nogami. Westchnęłam i zaciągnęłam się powietrzem. Zmrużyłam oczy, gdy do moich nozdrzy dobiegł zapach męskich perfum i potu. Resztką sił powstrzymałam się, żeby nie rozwalić pokoju. Przyklękłam przed łóżkiem i sięgnęłam pod nie dłonią, w poszukiwaniu pewnej skromnej osoby, która ostatnio przyprawia mnie o migreny. W końcu napotkałam cienki materiał i zdecydowanie go pociągnęłam. W dłoni pozostał mi tylko skrawek bluzy delikwenta.
- Styles nie żyjesz... - mruknęłam sama do siebie.
- Co ty robisz? - zapytała zdezorientowana Lettie.
- Nie rób ze mnie idiotki. - syknęłam. - Styles wyłaź! - po chwili spod łóżka wyszedł Harry. Nie musiałam wiele mówić. Po prostu wyszedł.
- Ale ciachooo... - westchnęła Elena i pobiegła za nim.
- El, stój! - zawołała Lettie i zeskoczyła z łóżka. Złapałam ją za rękę.
- Ze mnie robisz głupią, czy z siebie?! - warknęłam.
- O co ci chodzi?
- O Harry'ego!
- Kocham go. - na te słowa wybuchłam śmiechem. Ta dziewczynka nie wie, co to znaczy kochać. Nawet jeśli jest zauroczona, to Pół - Anioł na pewno nie. Wykorzysta ją i zostawi. Bracia już tak mają. Jak jeden cos nawywija, drugi tez musi. - Nie odizolujesz mnie od niego.
- Ja nie. - przytaknęłam, ocierając łzy. Ostatni raz parsknęłam śmiechem, po czym opanowana, wyprostowałam się.
- Nie?
- Ja was nie rozdzielę. Ocean zrobi to za mnie.
- Nie rozumiem.
- Pakuj się, Nicolette. Wracasz do domu. - rzuciłam i odwróciłam się do drzwi.
- Nie możesz! - krzyknęła.
- Właśnie to robię. Zarezerwuje ci lot na jutro rano. Aha... I nie waż sie uciekać. Przez ogrodzenie nie przejdziesz, a brama jest obstawiona.
- Proszę...
- To koniec twojej przygody, Lettie. Wracasz do domu, tam gdzie twoje miejsce.

***

- Nie sądzisz, że przesadzasz? - zapytała Elena, nakrywając do stołu. Zamierzam zjeść ostatnie śniadanie ze swoją siostrą, po czym osobiście odstawię ją do domu.
- Nie. - odpowiedziałam twardo.
- Ale wyjaśnij mi to.
- El... - usłyszałyśmy kroki na schodach. Do kuchni weszła Lettie z torbą na ramieniu. Usiadła do stołu i bez słowa sięgnęła po naleśnika. Wzruszyłam ramionami i zrobiłam to samo.
- Jesteście siostrami.. - zaczęła Ruda. - Dogadajcie sie.
- Daruj sobie Elena.
- Moż... - przerwał jej dzwonek do drzwi. Westchnęła i poszła otworzyć.
Do pokoju wbiegła pewna postać. I nie była to Elena. Widząc jego twarz, zakrztusiłam sie naleśnikiem. Wpadł nie w tą dziurę co powinien. Zaczęłam odruchowo kaszleć, chcąc wyrzucić to z siebie. Na nic. Coraz trudniej oddychałam, aż wreszcie ktos objął mnie od tyłu. Poczułam ból w okolicach przepony, po czym naleśnik wypadł na talerz. Ciężko oddychając, usiadłam na ziemię.
- Nic ci nie jest? - zapytał, nachylając się nade mną. Położył dłoń na moim ramieniu. Odsunęłam się.
- Zostaw. - warknęłam. Elena podbiegła i pomogła mi wstać. - Wyjdź stąd.
- Ale... - Zayn zająknął się. - Szukam Harry'ego...
- Nic mnie...
- Co z nim?! - przerwała mi Lettie.
- Wczoraj nie wrócił na noc, nie odbiera telefonów, nikt go nie widział. Martwię się. Szukam go od kilku godzin.
- Pomogę ci. - zaoferowała się i natychmiast wstała.
- Pomo... Co?! - spojrzałam na nią.
- Pomogę ci, Zayn. - zwróciła się do chłopaka.
- Nigdzie nie idziesz. - podeszłam bliżej.
- Gdzie zaczynamy?
- Trzeba jeszcze sprawdzić studio. - oboje ruszyli do drzwi. Po chwili ocknęłam się i pobiegłam za nimi.
- Zayn nie rób mi tego! - pociągnęłam go za rękę. Odwrócił się w moją stronę. Nasze oczy się spotkały. Po raz kolejny wszystko wróciło. Mocno ściskałam jego dłoń, która kiedyś była dla mnie wybawieniem. Zaczął gładzić moją kciukiem. Opamiętałam się i puściłam go. - Nie zabieraj mi chociaż Lettie. - spuścił wzrok, po czym zwrócił się do mojej siostry.
- Sam znajdę Harry'ego. To niebezpieczne.
- Nie... - Nicolette pokręciła głową. - Nie, nie, nie.. Pomogę ci. Jestem wilkiem, pamiętasz?
- Jesteś... czym? - w drzwiach pojawiła się Elena. Tylko tego brakowało.
- Wiem, że jesteś odważna niczym wilk, ale... - Zayn zająknął się, próbując wybrnąć z niekomfortowej dla nas wszystkich sytuacji. - Ide na policję. Zajmą się tym. Na razie. - wybiegł tak szybko, że żadna z nas nie zdążyła go zatrzymać. Wygląda na to, że wyświadczył mi ostatnią przysługę.
- Nienawidzę cię... - szepnęła ze łzami w oczach moja siostra. Przejdzie jej.

*Tydzień później*

- Hej Niki. - usłyszałam wesoły głos mamy.
- Hej mamo. - westchnęłam.
- Co tam u was słychać? Wiem, że dawno nie dzwoniłam, ale mieliśmy dość sporo na głowie. Szukaliśmy nowego domu. Trzeba się w końcu stąd wyprowadzić. A skoro ty i Lettie jesteście w Londynie... - zakrztusiłam się herbatą, którą aktualnie spożywałam. - Coś się stało?
- N... nie... - odkaszlnęłam. - Kot mnie przestraszył... - palnęłam szybko. - Kontynuuj. - mama kontynuowała swoją opowieść, a ja analizowałam wszystko, co usłyszałam. Jak to ja i Letson w Londynie?! Przecież tydzień temu wsadziłam moją siostrę w samolot do Seattle. Tydzień temu! Jak to możliwe, że nie ma jej w Forks?! Nie wierzę... Jak uciekła z sam... No przecież. Pewnie w połowie drogi zmieniła się w wilka, samolot lądował i ją wypuścili... Jak mogłam być tak głupia i pozwolić jej lecieć samej?! Jak nic szuka teraz Stylesa...
- Złotko? Słuchasz mnie? - dopytywała się moja mama.
- Wybacz, ale mam znów próbę. Oddzwonię później, cześć. - nie czekając na pożegnanie, nacisnęłam czerwoną słuchawkę. Szybko wstałam i pobiegłam do pokoju Eleny.
- Co jest? - uniosła wzrok znad telefonu.
- Musisz mi pomóc. - usiadłam.
- Dawaj.
- Masz numer Harry'ego Styles'a?
- Tego zaginionego? - uniosła brew.
- Właśnie tego.
- Nie.
- Cholera... - ukryłam twarz w dłoniach. Jeśli coś się stanie Lettie, będzie to tylko i wyłącznie moja wina.
- Co się dzieje? - drążyła temat Ruda.
- Lettie nie dotarła do domu, rozumiesz? Od tygodnia powinna być w Forks, tymczasem mama dzwoni do mnie, że się cieszy że jesteśmy obie razem w Londynie... Nicolette uciekła... - pociągnęłam nosem. Nawet nie zauważyłam, kiedy po mojej twarzy zaczęły cieknąć łzy. A obiecałam sobie, że nie będę już płakać. Znów to robię. I znów za ich przyczyną. Nocni Łowcy są moją zgubą. - To przeze mnie... Mogłam polecieć z nią, przypilnować... Albo.. Nie wiem... Nie pozwolić, by ten pieprzony dupek kręcił się wokół niej... Zawaliłam, El... - Dziewczyna przytuliła mnie.
- Znajdziemy tego chłopaka, który tu był w dzień wyjazdu Lettie. Odnajdziemy go, a on pomoże nam znaleźć Lettie. Oboje chcieli szukać Styles'a, może połączyli siły.
- Chcesz szukać Zayn'a?
- To nie będzie trudne. Pamiętaj, że jestem Elena, a wtyki mam wszędzie. Tylko już nie płacz kochana... Znajdziemy twoją siostrę.