wtorek, 28 czerwca 2016

We have to go

- Elena, chodź! – złapałam dziewczynę za rękę i siłą ściągnęłam z łóżka. W jej oczach malował się szok. Bo skąd nabrałam nagle tyle siły? Wcisnęłam jej torebkę w ręce i pociągnęłam za sobą. O nic nie pytała. Po prostu biegła razem ze mną i z Zaynem przez bogate korytarze. W sumie, to nie wiedziałam, gdzie biegnę. Zorientowałam się dopiero wtedy, kiedy za kolejnym zakrętem pojawiły się szklane drzwi. Zerknęłam niespokojnie na Zayna, ale on nie zwracał na nas uwagi. Szybko stłukł szybę i przeszedł przez swoje nowe „drzwi”. Zrobiłyśmy to samo.
- Dacie radę? – zapytał, kiedy we trójkę znaleźliśmy się przy balustradzie. Znajdowaliśmy się na czwartym piętrze.
- Mam skoczyć z czwartego piętra?! – warknęła Elena. – Pogięło cię?!
- Wejdziesz mi na plecy – zaproponował. – Tylko szybko!
- Nie dasz rady z nią na plecach! Ja ją wezmę!
- To jeszcze głupszy pomysł.. – roześmiała się histerycznie El. – Zabijesz nas!
- Jestem wampirem. Mnie nie da się zabić. Właź! – pochyliłam się, aby ułatwić jej wspięcie się na moje plecy.
- Za nic w świecie! Ja chce żyć…
- Za dużo gadacie… - Zayn chciał chwycić El w pasie, ale ja go uprzedziłam. Szybko wzięłam Rudą na ręce i zeskoczyłam z balkonu. Przez te kilka sekund, kiedy leciałam w dół, poczułam, że jestem naprawdę szczęśliwa. Wiatr we włosach.. To takie cudowne uczucie.
W chwili, gdy moje stopy dotknęły ziemi, obejrzałam się za siebie. Zayn był tuż za mną.
- Północ! – krzyknął, gdy znalazł się niedaleko. Kiwnęłam głową i pobiegłam w tamtą stronę. Praktycznie nie czułam, że trzymam Elenę.
- Są za nami – obok zjawił się Zayn. Nie spodziewałam się, że Nocni Łowcy są tak szybcy, jak wampiry.
- Jakiś plan?
- Mamy do przebycia dokładnie 1475 kilometrów.
- Nie możesz wyrysować tego… no… Magicznego… czegoś….
- Bramy? – uniósł brew.
- Właśnie! – krzyknęłam, słysząc słowo, które miałam na końcu języka.
- Nie mogę. Teraz na lewo. – posłuchałam chłopaka, ale niech nie myśli, że tak łatwo dam za wygraną.
- Dlaczego nie?! – warknęłam.
- Później ci wyjaśnię…
- Ale ja..
- Doganiają nas! – krzyknął. – Przyspiesz!
- Nie mogę…
- Trójka wampirów i jeden Łowca. Damy rade?
- Nie damy! – pisnęła Elena, która dotychczas siedziała cicho.
- Damy – powiedziałam twardo, po czym się zatrzymałam. Wyczaiłam stabilne drzewo, które utrzyma Elenę. Nie zwracając uwagi na jej krzyki i prośby, posadziłam ją tam. Sama zeskoczyłam na dół i stanęłam obok Zayna. – Bierzesz Łowcę… - szepnęłam, gdy znaleźli się kilkanaście metrów od nas. Zatrzymali się w odległości trzech metrów.
- Pan Wayne! – człowiek w białym płaszczu ściągnął kaptur. Wampiry natomiast pozostały w bezruchu. – Miło mi pana znów zobaczyć.
- Bez wzajemności, Roche – syknął Mulat.
- Mam propozycję – zielone oczy mężczyzny zaświeciły. – Wrócisz do Alicante, przyznasz, że się myliłeś, pomożesz znaleźć swojego brata, po czym mądrze zniesiesz jego karę, którą poniesie zgodnie z prawem. Ty zaś, po… drobnym zadośćuczynieniu, wrócisz do domu i będziesz żył długo i szczęśliwie. Przyznaj, mój drogi przyjacielu, że to propozycja nie do odrzucenia…
- Nie jesteśmy przyjaciółmi! – warknął Zayn. – Pozwoliłeś, aby skazali mojego brata! Za niewinność!!
- Oj, zła odpowiedź, panie Wayne.. A może Malik?
- Zamknij się!
- Panowie… - ów Roche dał znak wampirom, które zaczęły zbliżać się w naszą stronę. Sam mężczyzna natomiast założył z powrotem swój kaptur.
- Roche, wracaj tu! Wracaj tu ty tchórzu! – krzyczał za nim Zayn. Mężczyźni byli coraz bliżej. Z całej siły pragnęłam zamienić się w wilka, ale nic to nie dało.
- Co się dzieje? – wyszeptałam sama do siebie. Spróbowałam jeszcze raz, jednak przeszkodziło mi uderzenie obcego wampira. Cały gniew, który kumulował się we mnie przez ostatnie kilka tygodni, wyparował. Poczułam lekkość na sercu, do tego grunt pod dłońmi. Wokół mnie leżały strzępki ubrań. Udało się. Zmieniłam się w wilka. Na moją twarz wpełzł złośliwy uśmiech. Nie mają szans. Skoczyłam na wampira, który nie dość, że był zdezorientowany tym, co się przed chwilą stało, to jeszcze stracił równowagę. Skorzystałam z tego i wbiłam kły w jego czaszkę. Roztrzaskała się na kawałki. Wyplułam resztki tego świństwa, które zostało w moim pysku i skoczyłam na plecy drugiego, który zbliżał się do Zayna. Wylądowaliśmy na ziemi, a Wayne odciął mu głowę. Rozejrzałam się w poszukiwaniu ostatniego. Nagle coś mi zaświtało.
- Elena! – krzyknęłam i w mgnieniu oka znalazłam się przy drzewie. Dopiero po chwili przypomniałam sobie, że słyszą mój krzyk, jako warknięcie. Rozejrzałam się niespokojnie. Na górze nikogo nie było.
- Nina! – zawołał mnie Zayn. Pobiegłam w stronę, z której dobiegał głos. Dostrzegłam chłopaka, który pochylał się nad obezwładnionym ciałem mojej przyjaciółki. Na moment serce podskoczyło mi do gardła.
- Ratuj ją Zayn! Błagam! – krzyczałam, choć wiedziałam, że Zayn usłyszy tylko skomlenie. Zerknął na mnie niespokojnie, jakby z oczu chciał wyczytać to, co chce mu powiedzieć.
- Spokojnie. Straciła pół litra krwi. Przeżyje – powiedział, unosząc swój miecz. Delikatnie naciął swój naskórek. Pojawiła się czerwona smuga. Spuścił krew ze swojej dłoni wprost w uchylone usta Eleny. – To ją wzmocni. A teraz musimy się zbierać. – chłopak wstał i włożył miecz na miejsce. Pochyliłam się, aby ułatwić mu wrzucenie El na mój grzbiet. Później wsiadł sam, po czym pobiegłam we wskazaną przez chłopaka stronę. Wiem jedno… jeżeli Elenie coś się stanie, to tylko przeze mnie.

piątek, 3 czerwca 2016

Nefilim?

- Znam bezpieczne miejsce.. Znam bezpieczne miejsce... - zaczęłam przedrzeźniać Zayn'a, przedzierając się przez najgorszą dzielnicę Londynu.
- Chcesz nas ukryć pod mostem, czy w kartonie? - prychnęła Elena.
- Już niedaleko - machnął na nas ręką.
- Kiedyś go zabiję... - dogoniłam El. - Przysięgam ci to. Wypatroszę i powieszę sobie na ścianie jako trofeum. A z jego włosów zrobię dywanik do łazienki.
- Wszystko słyszę! - zawołał chłopak. Zignorowałam go, dalej obmyślając najboleśniejsze sposoby ukatrupienia.
- Znam 72 sposoby na zabicie człowieka! - zawołał po chwili.- Nie zaskoczysz mnie... - wyciągnęłam ręce przed siebie, chcąc dosięgnąć jego szyi. Pragnęłam jak najmocniej ją ścisnąć i z radością obserwować, jak jego śliczniutka twarz sinieje z braku tlenu.
- Doprowadzi cię do siostry - przypomniała El. No tak. Jak zwykle ma racje. Westchnęłam i przyspieszyłam kroku. Po godzinie nużącego marszu wpadłam na czyjeś plecy. Oczywiście musiały należeć do Zayn'a, bo jakżeby inaczej. Przecież od kilku dni mam to "szczęście" wpadania na tego idiotę. Wzdrygnęłam się, po czym zrównałam się z nim. Uniosłam brew.
- Spisałeś się - przyznałam, gdy moim oczom ukazał się bogato zdobiony hotel. W oknach dostrzegłam czerwone zasłony. Przed wejściem stali dwaj panowie w eleganckich i bardzo, bardzo drogich garniturach. Na podjeździe stały zaledwie trzy samochody. Mimo to, od razu nabrałam większego entuzjazmu. Z szerokim uśmiechem dotarłam do schodów. Gdy postawiłam nogę na pierwszym stopniu, ON znów odważył się dotknąć mojej ręki.
- Słuchaj... - głęboko wciągnęłam powietrze.
- To hotel dla nadnaturalnych - przerwał mi. Jak on w ogóle śmie?! - Nas wpuszczą, ale z Eleną może być gorzej. Jesteś pół na pół, więc wystarczy, że pokażesz kły i zasugerujesz, że Elena to twoja dzisiejsza kolacja.
- Myślisz, że są tacy głupi? - odciągnęłam chłopaka dalej. Po chwili zorientowałam się, że trzymam go za rękę. Szybko cofnęłam się kilka kroków.
- Musimy spróbować. Tym hotelem rządzi wampir, jeżeli coś wyczują, sami spiją krew z El.
- To wiejmy stąd!
- Za późno - pokręcił głową. - Oni już wiedzą - delikatnie wskazał na mężczyzn, stojących przy wejściu. Oboje wykrzywili wargi w lekkim uśmiechu. Coś błysnęło. Kły.
- Ty to potrafisz wszystko spaprać! - warknęłam na niego.
- Przepraszam?! - zawołała zmachana Elena. Pokręciłam głową i podeszłam do niej.
- Chodź kochanie - objęłam ją ramieniem. Obie podążyłyśmy do wejścia. Gdy mijałyśmy krwiopijców, delikatnie ukazałam kły i wskazałam na El. Jeden z nich kiwnął głową. Obie przeszłyśmy przez drzwi. Natomiast, gdy Zayn chciał to zrobić, oboje go zatrzymali. Również przystanęłyśmy, by popatrzeć na całe to zjawisko.
- Nefilim - szepnął Zayn i podsunął rękaw, by pokazać tatuaże. Po chwili wszyscy troje znaleźliśmy się w pięknym holu, który wprost tonął w czerwieni. Wielkie schody, znajdujące się centralnie przed nami, wyglądały jak ze szczerego złota..

***

- Co oznacza Nefilim? - zagadnęła Elena, gdy obie siedziałyśmy w naszym pokoju hotelowym, oglądając kreskówki.
- To... - zawahałam się. - Takie hasło, może bardziej przywitanie. Zayn pochodzi z rodziny królewskiej. Mówiąc Nefilim, daje... znak... że oczekuje przyjęcia po królewsku. - skończyłam i szeroko się uśmiechnęłam. Dziewczyna westchnęła i usiadła naprzeciw mnie.
- Nie wierzę ci - również się uśmiechnęła. - Za długo się znamy. Choć potrafisz kłamać, mnie nie oszukasz...
- Nigdy bym ciebie nie okłamała.
- Po pierwsze: kim jest Zayn? Po drugie: co to za człowiek, którego spotkaliśmy w mieście? Po trzecie: czemu, kiedy przechodziłyśmy obok strażników, twoje oczy błysnęły czerwonym światłem? Po czwarte: czemu Zayn ma dziwne tatuaże?
- Ma tatuaże, bo jest świrem - wypaliłam. - Koniec bajki, dobranoc...
- Nina! - warknęła moja przyjaciółka. Wywróciłam oczami. Ruda nie da mi spokoju. Albo wszystko wyśpiewam, albo nie odezwie się do mnie już do końca mojego marnego życia.
- Tylko mi nie przerywaj - zastrzegłam. - Zayn to mój były. Zranił mnie i zostawił samą. Wyjechał. Ten człowiek, którego widzieliśmy to jeden z Braci Zayn'a. On należy do takiego.. zakonu... Walczy z ... przestępczością. Nie wiem, czemu moje oczy zaświeciły czerwienią. Nie sugeruj mi, że jestem nienormalna. Tatuaże to symbole zakonu. Ubzdurali sobie, że w czymś tam im pomagają...
- Okeej.. - dziewczyna pokiwała głową. - To było bardzo.. logiczne i spójne.
- No wiem - uśmiechnęłam się. Dobrze, że mi uwierzyła. Przecież nie powiem jej "No wiesz, jestem pół wilkołakiem pół wampirem, Zayn jest Nocnym Łowcą, czyli pół aniołem, który poluje na demony". Uznałaby mnie za psychicznie chorą. O ile już tak nie sądzi...
- Jestem zmęczona - przeciągnęła się. - Idę spać
- Jutro wstajemy o 5. - przypomniałam.
- Za jakie grzechy?!
- Ten hotel pełen jest.. - zacięłam się. Jeszcze chwila i faktycznie wypaplam Elenie wszystko o świecie nadnaturalnym. - Wrogów Zayna...
***

Punktualnie o 5 zadzwonił budzik. Zerwałam się z łóżka i pobiegłam do łazienki, uprzednio zabierając ubrania. Szybko się przygotowałam i wróciłam do pokoju. Elenę zastałam na łóżku. Bawiła się swoim ukochanym misiem. Widząc, jak bardzo jest słodka i niewinna, zaczęłam się zastanawiać, czy to był dobry pomysł, brać ją ze sobą.


 Usłyszałam szybkie kroki na korytarzu. Po chwili do pokoju wpadł Zayn.
- Wiejemy!