czwartek, 28 stycznia 2016

Sorry?!

- Masz wszystko? - Lettie od rana siedzi w moim pokoju i wypytuje, czy aby na pewno niczego nie zapomniałam.
- Mam, mam. - uśmiechnęłam się i zamknęłam walizkę. Usiadłam obok siostry i objęłam ją ramieniem. - Czemu się smucisz?
- Wyjeżdżasz. - brunetka wzruszyła ramionami. - Znów cie nie będzie, wrócisz za kilka miesięcy, zostaniesz na tydzień i pojedziesz w świat. A ja? Spójrz na mnie, Nina. Siedzę tu, uwięziona, samotna.
- Przecież dzwonimy do siebie. - spojrzałam w jej zaszklone, brązowe oczy.
- To nie to samo. - westchnęła. - Potrzebuje cię. Nikt tutaj mnie nie rozumie. Nie mam prawdziwych przyjaciół, bo ci którzy są wokół mnie, liczą na sławę. W końcu jestem siostrą Niny Black.
- A gdyby tak... - zmrużyłam oczy.
- Tak? - ożywiła się. - Zostaniesz?!
- Wiesz, że nie mogę. Mam lepszy pomysł. Chodź. - pociągnęłam Lettie za rękę. Wtargnęłyśmy do garażu, gdzie tata naprawiał złom wujka Emmetta, a mama stała nad nim. Gorączkowo o czymś rozmawiali. - Jest sprawa. - puściłam siostrę i zaplotłam ręce za plecami.
- Cokolwiek... Nie. - odpowiedział tata.
- Młoda chce pojechać ze mną do Londynu. Zobaczyć, jak to wszystko wygląda.
- Jak już mówiłem, nie.
- Ale tato! - zawołała Lettie.
- Tato, dobrze wiesz, że nie uwiążesz jej tutaj. Najwyższa pora, żeby zwiedziła trochę świata.
- Powiedziałem nie. - westchnęłam i spojrzałam na mamę. Spuściła wzrok.
- Pakuj sie Lettie. - uśmiechnęłam się, słysząc to. Natomiast Nicolette podbiegła do mamy i mocno ją przytuliła. W tym czasie tata zdążył wstać. Wyglądał, jakby ktoś go przed chwilą ugryzł.
- Przepraszam?! - warknął. - Może od razu wyślesz je w kosmos?! Nie wystarczy ci, że już straciliśmy jedną córkę?!
- Dziewczyny, wyjdźcie. - posłusznie poszłyśmy na górę. Podczas, gdy Lettie sie pakowała, ja zastanawiałam się nad słowami taty. "Straciliśmy jedną córkę". Pewnie kiedyś zrobiłoby mi się przykro. Lecz nie dziś. Ma rację. Stracili mnie kilka lat temu. Kiedy nikt nie mógł, nie potrafił i nie chciał mi pomóc. Jestem teraz inna. Mniej czuła. Niech robią,mówią, co chcą. Droga wolna. Wyszłam na balkon i podsłuchałam rozmowę rodziców.
- Nie widzisz, że Lettie nie ma żadnych przyjaciół?! Nie przyprowadza nikogo do domu! Jest tu sama jak palec! Gdy tylko dowie się, że Nina przyjeżdża...
- Nina?! - warknął tata.
- Spójrz prawdzie w oczy, Jacob. Nasza córka zmieniła się. I to przez nas. Zachowaj teraz resztki serca i pozwól Lettie pojechać do Londynu. Przynajmniej będą razem.
- A co z Renesmee?
- A co ma być? - zdziwiła się mama. - Kto do cholery jest twoją córką?! Nicolette, czy Ness? Masz oczy? To spójrz, jak bardzo Renesmee skrzywdziła Ninę. Niszczyła ją od środka. Powoli, boleśnie. Całym swoim planem jaki uknuła. Nina straciła Zayna, Harry'ego, ich wszystkich, a ty?! Dalej zaciekle bronisz Renesmee! Nie potrafisz przyjąć do wiadomości, że ona w tym wszystkim sie nie liczy?! Twoja córka zgubiła siebie! Juz kilka lat temu... A ja, choć jestem jej matką, nie potrafię jej pomóc. Tylko Lettie może jej pomóc. Dlatego obie pojadą do Londynu. Czy tego chcesz, czy nie... - usłyszałam trzask drzwi. To chyba koniec rozmowy. Z tego co rozumiem, moja mama liczy na powrót Niki. Przykro mi, złudna nadzieja. Dominica Black umarła. I nie wróci. Nie pozwolę jej na to. A Lettie... Skoro chce, pojedzie ze mną. Może nawet wkręcę ją do zespołu jako gitarzystkę. Przeciez w końcu po coś ma te swoje 6 strun. Zobaczymy.
- Gotowa? - uśmiechnęłam sie, wchodząc z powrotem do pokoju.
- Na co? - zmrużyła oczy.
- Na nowe życie. - wzruszyłam ramionami.
- Zawsze. - przytuliłyśmy się.
***
Jesteśmy w drodze do Londynu. Oczywiście siedzimy w prywatnym samolocie. Muszę korzystać z uroków sławy i bogactwa.
- Co to? - Lettie wskazała kartkę na moich kolanach.
- A..  To... Właśnie skończyłam. - podałam jej to. - Lista rzeczy na które uważasz. Przeczytaj uważnie. - mrugnęłam i oddaliłam się w stronę barku. Mam tylko nadzieje, że Lettie będzie tego wszystkiego przestrzegać. Wygląda to mniej więcej tak:
1. Żadnych pozowań do zdjęć, czy coś w tym stylu. Chyba że proszą fani. Moi fani, kochana. Nie zapominaj o tym. Zacznij sie zachowywać jak primadonna - reporterzy cię zmiażdżą.
2. Nie odpowiadasz na pytania dziennikarzy. Choćby osaczyli cię z każdej strony. Nie wolno ci!
3. Nie gadaj za dużo. Trzymaj się blisko mnie.
4. Nie spoufalaj sie z ludźmi. Co drugi to podła gnida.
5. Ufasz tylko mi.
6. Jesteś tajemnicza i niedostępna.

niedziela, 17 stycznia 2016

What the hell are you doing?

Już od 26 godzin jestem w Forks.  Lepiej być nie może. Wszyscy coś robią. Babcia, mama,  ciocia Alice i ciocia Rose w kuchni. Faceci stroją dom, a wujek Edward z rodzinką za chwilę się zjawią. Natomiast ja i Lettie obstawiamy telewizor. Tylko dlatego, żeby nie poczuł się samotny. Trzeba o niego zadbać.
- Matko, Wolfblood! - zawołałam, widząc w TV swój ulubiony serial z czasów dzieciństwa. - Zostaw! - z radości zaczęłam podskakiwać na kanapie.
- Dziewczyno, pohamuj się. - mruknął Emmett, wchodząc do salonu. W odpowiedzi posłałam mu środkowy palec.
- Niech no tylko ojciec się o tym dowie... Buahahahahaha... - zaśmiał się szyderczo.
- Zapominasz, że jestem już dorosła, mój drogi. - rzuciłam, nie odrywając wzroku od ekranu. - Teraz Lettie jest na linii ognia.
- A ja sądzę... - wtrąciła moja siostra. Przerwał jej trzask drzwi i intensywny zapach trzech postaci. Renesmee. Cudownie. Witam w mojej szarej rzeczywistości. Chcę do Londynu! Do Eleny! Czy proszę o tak wiele?! Dobra... Pora się kontrolować. Przecież wujek Edek mnie słyszy. Właśnie. Słyszy. I on, tak samo jak Lettie, wszystko wie. I jakoś mnie za to nie linczuje. Tym lepiej. Pora ruszyć tyłek i pokazać jej, kto jest lepszy.
- Idziemy, Letson! - zarządziłam.
- A Wolfblood? - zapytała oburzona. Wywróciłam oczami, po czym złapałam ją za rękę i wypchnęłam z pokoju.
- Wujcio! - ze słodkim uśmiechem rzuciłam się na szyje ojcu Ness. - Ciocia! - przytuliłam brunetkę. - I ty. - syknęłam wprost do ucha Rudej. Dziwne, że ją przytuliłam. Chociaż nie... Nie można tego nazwać przytuleniem. Ewentualnie koleżeńskim objęciem.
- Cześć... - wydukała. Była wyraźnie zaskoczona moim zachowaniem. I o to chodziło. Punkt dla mnie, proszę państwa.
- Miło w końcu was zobaczyć razem. - skomentował tata. Wywróciłam oczami.
- A teraz wybaczcie. - klasnęłam. - Wolfblood leci! - wskazałam kciukiem telewizor, po czym pobiegłam do pokoju. Usadowiłam się wygodnie na kanapie. Po chwili obok mnie zjawiła się zdziwiona Nicolette.
- Co ty do jasnej anielki odstawiasz? - syknęła.



- Przejmuję pałeczkę.

***

- To była jedna z najgorszych kolacji. - westchnęłam, rzucając się na łóżko Lettie. - Cały czas tylko musiałam jej słodzić. - przymknęłam oczy.
- Wydawało mi się, że Ness też to wszystko nie przypadło do gustu...
- Co masz na myśli?
- Możliwe, że się mylę, ale... Miałam wrażenie, jakby za chwile miała się rozpłakać. - uniosłam się na łokciach i spojrzałam na siostrę. Moje spojrzenie mówiło wszystko.
- Nie patrz tak na mnie!
- Teraz ty też obrócisz się przeciwko mnie?
- Nie o to mi chodzi.
- To o co?
- Ona... Dobra, nieważne. Przebiegniemy się?
- Jest jeszcze jasno. - wskazałam głową balkon.
- Przecież nikt się tu nie zapuszcza. - machnęła ręką.
- No dobra... - zgodziłam się. Szybko wyskoczyłyśmy z piętra. Lettie prowadziła, a ja biegłam tuż za nią. Dawno nie czułam się taka wolna. Czułam wiatr we włosach. Ten zachodni wiatr, to powietrze. Tęskniłam za swoją wilczą naturą. Tam, w Londynie, nie wolno mi było jej ujawniać, a tu.... mogłam być sobą, choć przez chwilę.
- Czekaj! - Nicolette zatrzymała się, prawie się z nią zderzyłam. - Słyszysz? - skupiłam się i wytężyłam zmysły.
- Ktoś.. łka?
- Płacz. - brunetka pokiwała głową. Ruszyłyśmy w stronę, z której dochodził dźwięk. I wtedy ujrzałam ją. Siedziała tam sama, zapłakana, przygnębiona.

- Idziemy. - szarpnęłam Lettie za ramię.
- Ale... - spojrzała na mnie swoimi dużymi, brązowymi oczami. - Spójrz na nią...
- Widzę. - syknęłam. - Jest w takim stanie, do jakiego doprowadziła mnie kilka lat temu. Nie zamierzam się nad nią litować. Ona też tego nie zrobiła. Niech cierpi tak, jak ja.
- Nina... - wyszeptała.
- Jeśli chcesz, to idź do niej. Ja tego nie zrobię. - cofnęłam się kilka kroków. - Masz wybór, Lettie. Nie będę ci miała tego za złe. Ja nie mam serca, by jej pomagać. - wskazałam Renesmee. - Cześć. - odwróciłam się i ruszyłam przed siebie. Tym razem powoli. Widok płaczącej Ness nie poruszał już mojego serca. Teraz jest ono z kamienia. Skoro mi nikt wtedy nie pomógł, to czemu ja mam pomagać? To Ness stała za wszystkimi moimi nieszczęściami. To jej wina. Wina, której nigdy jej nie wybaczę.
- Poczekaj. - Lettie zjawiła się obok. - Nie zostawię własnej siostry.

wtorek, 5 stycznia 2016

It's time to start pretending

- Jeszcze tylko Nina i... - Simon zwrócił się do mnie.
- Nie zgadzam się. - powiedziałam twardo. Publiczność zaczęłam buczeć, ale ja miałam to kompletnie gdzieś. Nie pozwolę Harry'emu zrobić kariery muzycznej, nie pozwolę mu znów ingerować w moje życie, otoczenie.
- Przecież był świetny! - oburzył się mężczyzna.
- Masz świetny głos, to prawda, ale nie jesteś jeszcze gotowy. Wróć za rok, Harry.
- Nina, przyjęliśmy go tu po to, żeby udoskonalić jego umiejętności.
- Jestem na nie. - nie spuszczałam wzroku ze Styles'a.
- Dobrze, ale to i tak nic nie zmienia. - wstał Simon. - Witaj w programie, Harry. - juror zaczął bić brawa na stojąco. Tłum dołączył, sama zaklaskałam kilka razy, lecz nie wstawałam. Harry ma świetny głos, to prawda, jest rewelacyjny. I to w jaki sposób potrafi porozumieć się z publiką... Zupełnie jak Camilla. Wiem, że zachowuję się jak skończona idiotka, ale naprawdę nie mogę...Na szczęście było to ostatnie przesłuchanie na dziś. Po wyłączeniu kamer szybko wstałam z fotela i udałam się do garderoby. Chcę uciec z tego miejsca. Dobrze, że jestem jurorką tylko jeden dzień. Marzę tylko o tym, by paść na łóżko i odciąć się od całego świata.
Gdy byłam zaledwie kilka kroków od garderoby ktoś złapał mnie za rękę. Odwróciłam się i napotkałam zielone tęczówki.
- Harry. - syknęłam i uwolniłam nadgarstek.
- Porozmawiajmy. - poprosił.
- Harry, my nie mamy o czym rozmawiać. - cofnęłam się o krok.
- Nie odzywałaś się. Od półtorej roku milczysz. - zrobił krok w moją stronę.
- I będę to robić dalej. Skończyłeś? Spieszę się.
- Dlaczego?! - krzyknął.
- Nie krzycz! - warknęłam.
- Sama krzyczysz!
- Ty zacząłeś!
- Dobra, przestań. Ktoś nas jeszcze usłyszy.
- Teraz jeszcze będziesz mi mówił co mam robić?! - umieściłam ręce na biodrach. Styles, czy też Wayne, wszystko jedno... Ważne jest to, że nie ma prawa zjawiać się tu i znów mieszać w moim życiu. Do tego jeszcze śmie mi rozkazywać!
- Spokojnie, nie denerwuj się. - wyciągnął dłoń w moją stronę.
- Nie próbuj! - uderzyłam wyciągniętą rękę.
- Dobrze, ale się nie stresuj.
- Teraz jeszcze wyrzucasz mi, że jestem wybuchowa?!
- Ależ skąd... - westchnął.
- A może jestem histeryczką?!
- Nie... Przestań. Chodź. - siłą wepchnął mnie do garderoby.
- Wyjdź. - skrzyżowałam ręce na klatce piersiowej.
- Czemu się od nas odcięłaś?
- Mam ci się tłumaczyć?!
- Niki...
- Jestem Nina, Styles! - krzyknęłam. - Jestem zupełnie inną osobą, niż byłam, rozumiesz? Dominica Black nie istnieje. Jestem Nina... - ostatnie słowa wyszeptałam, patrząc mu w oczy. - Mam teraz nowe życie, nowych przyjaciół. Nie potrzebuje ani ciebie, ani reszty. Nie chce wracać do przeszłości. - przełknęłam ślinę. Zaczęłam rozglądać się za swoją torebką. Podeszłam do stolika i zabrałam ją. Tymczasem Harry stał przy drzwiach i tępo obserwował moje ruchy. - Cześć, Harry. - szepnęłam, wymijając go. Opuściłam garderobę. - Paul! - zawołałam. Mężczyzna zjawił się obok.
- Możesz się... - już chciał się na mnie wydrzeć. Gdy na niego spojrzałam, gwałtownie zamilkł.
- Zabierz mnie do domu. - poprosiłam, kciukiem ocierając pierwszą łzę, która znalazła się na moim policzku.
- Chodź. - objął mnie ramieniem. Ruszyliśmy do samochodu.


***

- Cześć wszystkim! - zawołałam, wchodząc do rodzinnego domu. Witaj, świrnięta rodzinko. Przede mną tydzień udawania... Cudownie. Odłożyłam torbę na pobliską ławę. Noc się tu nie zmieniło. - Wyrodna córka wróciła!
- Nina! - na szczycie schodów stanęła moja uśmiechnięta siostra. Już po chwili wisiała na mojej szyi. Na mojej twarzy od razu zagościł uśmiech.Lettie jako jedyna znała prawdziwą mnie. Dobrze wiedziała, co stało się przed jej narodzeniem, więc w niej miałam oparcie. W każdej sprawie. I tak jest nadal. Natomiast sama Nicolette też nie przepada za Renesmee, lecz nie tak bardzo, jak ja. Ich stosunki są chłodne. - Chodź! - pociągnęła mnie za rękę do swojego pokoju. Popchnęła mnie na fotel, a sama usiadła na krześle. Cały czas się z niej śmiałam.
- Gdzie reszta? - zapytałam, lustrując spojrzeniem jej pokój. Sporo się tu zmieniło od mojej ostatniej wizyty. Kilka plakatów Fifth Harmony. Miło mi się na sercu zrobiło.Jeśli jeszcze nie skamieniało do końca.
- Na polowaniu. - odparła, klikając coś na laptopie.
- A ty?
- Jeszcze mi prawy kieł do końca nie wyszedł. - otworzyła buzię i spojrzała na mnie. Faktycznie. Lewy kieł był dłuższy od prawego. Westchnęłam i podeszłam do okna.
- Co tam tak szukasz? - zapytałam.
- Pamiętasz, jak opowiadałaś mi o braciach Wayne? - zagadnęła. Głośno wypuściłam powietrze. - Wiem, że nie powinnam, ale...
- Lottie.
- Harry tu był.
- Wiem. - powoli pokiwałam głową. - Spotkałam go wczoraj.
- Szukał ciebie.
- Rozmawiałam z nim i wszystko sobie wyjaśniliśmy. - zwróciłam się do siostry z wymuszonym uśmiechem.
- Jasne... - prychnęła. - Kazałaś mu spadać na drzewo, zgadłam?


- Poniekąd. - przyznałam. - Powiedziałam mu, że nie chce wracać do przeszłości, po czym z gracją opuściłam pomieszczenie. - przysiadłam na łóżku.
- Moja krew. - zaśmiała się Lettie. - Cieszę się, że tu jesteś. - przyznała i mocno mnie przytuliła.
- Lettie! Jesteśmy! - usłyszeliśmy głos taty.
- Pora zacząć udawanie. - westchnęłam. - Chodźmy.