niedziela, 28 lutego 2016

Hahahah... NO!

Od dwóch tygodni Lettie siedzi ze mną w Londynie. Niby jest dobrze, ale coś mi tu nie pasuje. Nasi fani po prostu ją pokochali. Proszą ją o zdjęcia, autografy, przytulasy i tak dalej..  Nie, żebym była zazdrosna, ale boje sie, że Nicolette wymknie mi się spod kontroli. Przeciez to ja jestem teraz za nią odpowiedzialna, a jeśli coś by się stało... Mój ojciec jest gotów zamknąć mnie w komórce pod schodami. W sumie to nie mamy takiej komórki, ale myślę, że specjalnie dla mnie by ją zrobił. Wstałam i postanowiłam zrobić sobie coś do jedzenia. W kuchni oczywiście świeci pustkami. Zostały kulki serowe, kilka bananów, jogurt i dżem... Dżem z białymi włoskami? Cholera... Przecież to jest spleśniałe. Tylko co za hołota to tu zostawiła? Dobrze... Będę kulturalna i nie wyrzucę ich z wyr. Poczekam aż zejdą same. Tymczasem zrobię sobie jogurt z bananem.
Gdy już zabierałam sie do jedzenia jakiś wrzód na tyłku postanowił nie dopuścić, bym spróbowała tej niebiańskiej rozkoszy. Wściekła, z łyżeczką w dłoni pobiegłam do drzwi. Otworzyłam je zamaszystym ruchem i co tam zastaje? *werble*
- Chyba sobie jaja robisz. - uniosłam brew, mierząc Stylesa - Wayne'a Dupka Edwarda Harry'ego zrezygnowanym spojrzeniem.
- Cześć. - uśmiechnął się tak, że ujrzałam jego dołeczki. Te cholernie seksowne dołeczki! Czy wszyscy z jego rodzony muszą być tak perfekcyjni?! Znaczy z budowy. Bo charaktery to mają okropne.
- Niech cie piekło pochłonie. - odparowałam z uśmiechem i próbowałam zamknąć drzwi. Niestety noga Stylesa-Wayne'a mi to uniemożliwiła. Siłą wepchnął się do mojego domu. Wyciągnęłam przed siebie łyżeczkę.
- Powalisz mnie łyżeczką? - parsknął. - Uważaj, bo padnę ze śmiechu.
- Jak ci wydłubie te zielone ślepia, to będziesz wiedział co to znaczy paść.
- Jest Lettie. - wsadził ręce do kieszeni i tak po prostu ruszył do salonu.
- Na górze, śpi jesz... Czekaj co? - dogoniłam chłopaka.
- Pytałem, czy Lettie w domu. - wyciągnął mi z dłoni łyżeczkę. To nie było trudne, biorąc pod uwagę fakt, że byłam oszołomiona tą informacją.
- A po chu... Hugona ci moja siostra, zboczeńcu? - umieściłam dłonie na biodrach.
- Chcemy pójść na "Wampiry i świry" w 3D. Lettie ci nie mówiła?
- Chyba "Wampiry to świry". - mruknęłam pod nosem. - Czekaj wróć. Ty, zepsuty lamus, chcesz zabrać moją młodszą siostrzyczkę do kina na film o istotach jej dobrze znanych?
- Dokładnie. - kiwnął głową.
- Spoko. O której wrócicie? - uśmiechnęłam sie.
- Gdzieś tak... Wieczorem. - pokiwałam głową i zarzuciłam mu ramie na szyję.
- A co będziecie robić po kinie?
- No... - Harry nawijał, a ja tymczasem podprowadziłam go do drzwi. - Moze być? - zapytał, gdy staliśmy przed nimi.
- Ideolo. Tylko odstaw mi młodą przed szóstą rano, okej? - nacisnęłam klamkę i leciutko wypchnęł Harry'ego.
- Jasne. Tylko... Zawołasz ją? - wskazał piętro.
- Jasne. - zatrzepotałam rzęsami. - Po moim trupie ty gnido! - warknęłam i zatrzasnęłam drzwi. Idiota. On naprawde myślał, że pozwolę mu pójść q z moją siostrą? Chyba go Hodge opuścił. Ojoj... Pamiętam imiona Łowców... Trzeba to zmienić. Dziwie sie sobie, że sie przy nim nie rozkleiłam. Chociaż... Moje serce jest już chyba tak twarde, że nic nie czuje. Tym lepiej. W końcu mogłam zasiąść do mojego śniadania. Gdy już wkładałam łyżeczkę do buzi Lettie wparadowała do kuchni.
- Był Haa... Ktoś do mnie? - rzuciłam łyżeczkę z powrotem do miski.
- Słuchaj młoda. Nie zamierzam tolerować tej chołoty pod moim dachem. Jasne? Myślałam, że po tym wszystkim będziesz wobec mnie lojalna. M
- Nina, nie rozumiesz... - otworzyła szeroko oczy.
- Lettie, ja wszystko rozumiem. Tez kiedyś byłam zakochana. I to w bracie Harry'ego. Widzisz co mnie spotkało? Nie popełniaj tego błędu. - poprosiłam.
- Helo! - przerwała nam Elena, która wparadowała na krzesło obok.
- Nina... To nie twoja sprawa z kim sie spotykam!
- O.. - wstałam. - To wy sie już uroczyście spotykacie, tak? Fajnie. Ile to trwa? Tydzień? Woow. Pozazdrościć. Kończ z tą zabawą, Nicolette.
- Czemu sie czepiasz?! Jakos jak Elena przyprowadza sobie do domu facetów na jedną noc, to nie masz problemu!
- Mnie w to nie mieszaj! - odezwała sie Ruda.
- Ona się nie liczy. - machnęłam ręką na przyjaciółkę.
- Ja sie zauroczyłam Nina!
- To się odurocz! Jest tylu facetów, nie możesz sobie znalezc kogoś normalnego?!
- A ty?! - warknęła. - Zamiast pieprzyć sie codziennie z innym znajdź jednego i go pokochaj!
- Ty mi będziesz zrobić wykłady o miłości?! - parsknęłam.
- Tak! Bo nikogo innego nie słuchasz!
- Zamknij sie dla własnego dobra! - poradziłam.
- Bo co mi zrobisz?! Odrzucisz jak Aramisa?!
- Stól pysk! - poczułam jak moje ciało drży. Źrenice sie rozszerzyły. Lettie chyba tez to zauważyła, bo natychmiast sie cofnęła. Odetchnęłam głęboko. Od kilku lat nie zmieniałam sie w wilka. Po porządnej kłótni mogłam się spodziewać, że coś podobnego będzie miało miejsce. Zacisnęłam ręce w pięści, aby za wszelką cenę powstrzymać przemianę. Po kilku sekundach odzyskałam kontrolę nad swoim ciałem.
- Wiem, co robię. - rzuciła i pobiegła do siebie. Westchnęłam i odwróciłam się w poszukiwaniu mojego śniadania. Okazało się, że Elena się nim zaopiekowała. Podeszłam bliżej.
- Będziesz jadła? - podsunęła mi miskę, w której leżał ostatni plasterek banana.
- A walcie sie wszyscy!

2 komentarze:

  1. No wow. I co teraz? Siostry się pokłócą? Nina się zmieni? Pozostaje mi czekać na next. ~Dorcas

    OdpowiedzUsuń
  2. Cześć świetny rozdział wiem że późno pisze komentarz ale jednak jest :) czekam na dalszy ciąg opowiadania.

    OdpowiedzUsuń